NA ZACHODZIE BEZ ZMIAN

Zatrzymaliśmy się w odległości około dziesięciu kilometrów za frontem, a wczoraj sobie troszkę kulinarnie pofolgowaliśmy. Teraz jesteśmy syci i bardzo ukontentowani ponieważ zaserwowano nam fasolę z wołowiną, a jak wiadomo w obecnych czasach jest to prawdziwy rarytas. Dodatkowo każdemu z nas udało się zapełnić menażki tak, że starczyło na kolację, plus oczywiście podwójna porcja kiełbasy i chleba, po prostu niebo w gębie. W sumie podobnego traktowania nie doświadczyliśmy od bardzo dawna, dodatkowo kucharz to desperat, który pragnie wszystkich zaspokoić kulinarnie. W to nam graj, mogliby nas traktować tak codziennie. Niestety zdarzają się też inne kuchnie polowe, a w tamtych aż strach poprosić o cokolwiek do jedzenia.